piątek, 28 grudnia 2012

y o u. o n l y y o u


Mieli swój mały świat.
Nazwijmy ich On i Mój (chociaż nie jest mój, ale mógłby).
Przyjaciele na śmierć i życie
Mieli swój porządek i zasady.

A później przyszłam ja.

Zupełnie nieświadomie poprzewracałam ich starannie ułożone szufladki.
Zaczęłam pytać o to o czym zawsze milczą.
Pokazałam nowe drogi.
Wyciągnęłam wachlarz emocji.
On otworzył się i zaczął mówić o tym, co czuje.
Mój musi zastanowić się, czy życie samemu jest najlepszą drogą.

Nawet w drobnych codziennych sytuacjach wprawiam ich w zdumienie.
Bo przez tyle lat zdążyli wypracować układ.
Bardzo dobry, ale nie idealny.
A teraz ja z zegarmistrzowską precyzją wyłapuje drobne luki.
Łatam system.
Czasami mam wrażenie, że czekali na mnie.
Uzupełniamy się.
Jestem brakującym czynnikiem równowagi.

Mimo, iż liczę, że Mój będzie mój
najważniejsza jest przyjaźń.
Niemniej czekam.
 Walczę do końca.


 But if stars, shouldn't shine
By the very first time
Then dear it's fine, so fine by me
'Cos we can give it time
So much time
With me


czwartek, 20 grudnia 2012

c a n' t m a k e y o u l o v e m e


Przez ostatnie 9 miesięcy nie byłam gotowa na nic nowego.
Włożyłam wszystkie siły i serce w przyjaźń, z facetem, który jest w stanie ofiarować mi tyle czasu i chęci ile ja.
Mówi się, że każda przyjaciółka zakochuje się w swoim przyjacielu:
czasem na chwilę, czasem na zawsze.
Na pewno łączy nas coś niezwykłego, ale nigdy nie liczyłam na to, że będziemy razem.
Pewni ludzie mogą być najważniejsi w życiu, ale podświadomie wiemy, że związek nie jest dobrym pomysłem.

Ja lubię dziwaków. Raczej trudno zaufać komuś, kto na takim świecie umie zwyczajnie wyglądać i normalnie żyć. — Haruki Murakami

Wreszcie we wrześniu poznałam Jego.
To najdziwniejsza osoba, jaką poznałam.
Jest męski z charakteru i wyglądu.
Lubi koty.
Studiuje medycynę.
Nie jest łatwo zdobyć jego zaufanie, ale
jeśli z kimś się przyjaźni, zrobi dla tej osoby wszystko.
Jest silny.


Zajmuje się mną. Nigdy nikt się mną tak nie przejmował.
Żaden z ex nawet się nie zbliżył do tego poziomu.
Dlatego chciałam sprawić, żeby był szczęśliwy.

Podjęłam ryzyko.
Może to mało kobiece.
Trudno.
Powiedziałam mu jak jest.
Wszystko.
Szczerze.

W proporcji 50:50 spodziewałam się, że będzie lub nie będzie ze mną.
Wydawał mi się, że nawet mu się podobam.
Jednak takiej odpowiedzi się nie spodziewałam.
Powiedział mi, że nigdy nie miał dziewczyn i nie będzie miał.
Nie chce być nigdy w żadnym związku.
Nie spodziewał się, że może się komuś podobać.
Zaskoczyłam go zupełnie.
Sam nigdy nie starał się o żadną dziewczynę, bo jak mówi nie jest stworzony do związku.
Nigdy nie doprowadziłam faceta do stanu, że ma łzy w oczach.
Milion razy zapewniał mnie, że jestem ważna.
Tak samo jak jego przyjaciel.
To dowód najwyższych możliwych uczuć.
Nigdy wcześniej nie przyjaźnił się z kobietą.
Bardziej martwił się o mnie i to jak będę się teraz czuć niż o siebie.
A prawda jest taka, że dołożyłam mu kolejny problem, jakby nie miał ich mało.

A z mojej strony najgorsze jest to, że nie potrafię zrezygnować.
Utwierdził mnie w przekonaniu, że jest najlepszy.
To nie będzie takie proste, żebym przestała.
Może to trochę infantylne, ale gdyby powiedział, że nie podobam mu się, poszłabym dalej, mówiąc "Nie to nie".
Nie mogę zrozumieć jego postawy. Nie znam całego jego życie.
A teraz mam cały czas nadzieję, że jednak zmieni zdanie, zaryzykuje.



Płakałam.
Prawie nigdy nie płaczę.
Płakałam, nie z powodu odrzucenia,
tylko dlatego, że mogę nie poznać drugiej osoby takiej jak on.

czwartek, 25 października 2012

a n a t o m i c z n y m ę t l i k




One day baby, we'll be old
Oh baby, we'll be old
And think about all the stories that we could have told







Czuję się strasznie staro.
Od początku października nie ma nawet 4 tygodni, a ja mam wrażenie, że to już pół roku.
Chroniczny brak weekendów.
Czas dla przyjaciół ograniczony do minimum zdrowia psychicznego.
Wbrew pozorom preparaty ludzkie w prosektorium to tylko ciekawy dodatek do naszej pracy, którą jest nic innego jak nauką na pamięć.

Pokonywanie zasad uczelni, których jedynym uzasadnieniem jest to, że mają nam utrudnić życie na tyle, żeby wyrobić charakter przyszłych lekarzy.
'Impossible is nothing'
To jest cytat każdego dnia.
Tak naprawdę nikt z nas nie wiedział jak to wygląda.Opowieści, że jest ciężko nie oddają nawet 30% rzeczywistości.
Trzeba wliczyć w to gorzki smak niezrozumienia osób, które nie są na lekarskim.
Tutaj nie ma sesji.
Sesja trwa cały rok.

Systematyka.
Znienawidzone słowo, ale jedyne, które daje przetrwać.
Nie uczysz się jeden dzień -masz tyły,
tydzień - odpadasz.

W przyszłym roku będzie lepiej.
Może będę miała czas na prywatność.
Jak dotrwam.








środa, 5 września 2012

m ł o d o ś ć i p r z e m i j a n i e




Młodość jest pot­wornie ciężkim przy­pad­kiem i chy­ba nie ma ni­kogo, kto by z te­go wyszedł bez powikłań.

— Agnieszka Osiecka
Ostatni letni motyl został porwany przez chłodny podmuch.
Lemoniada została zastąpiona karmelową herbatą, a spacery czytaniem Poświatowskiej pod kocem:
Ja minę
Ty miniesz
Mijamy
  
20 lat życia i pierwszy raz widzi się przemijanie tak poważnie
Może dlatego, że z wiekiem spokojniejemy.
Szalejemy i ganamy przed siebie, ale nasze spojrzenie na życie jest bardziej uważne.
Widzimy zamiast patrzeć.
Słyszymy zamiast słuchać.
Świat przestaje być niezniszczalny, więc
kochamy zamiast się zakochiwać.
Usiedliśmy w trójkę.
On, ja, on.
Nigdy się z nimi nie nudzę, ale jest stabilnie.
Zaskakujemy się poznając bliżej, a nie
zapewniając sobie emocjonalną zjeżdżalnię.

Może to specyfika dzisiejszych młodych ludzi.
Mamy wrażenie, że przeżyliśmy wszystko, a jednocześnie nic.
Jesteśmy zmęczeni, samym życiem w tym świecie, a i tak chce nam się żyć.

Czy kiedyś młodość też taka była?




And if you're still breathing, you're the lucky ones
'Cause most of us are heaving through corrupted lungs


And if you're still bleeding, you're the lucky ones
'Cause most of our feelings, they are dead and they are gone


And if you're in love, then you are the lucky one
'Cause most of us are bitter over someone



sobota, 1 września 2012

Słodko-gorzki smak przemijania


Dzisiaj słucham:


To bardzo dziwne uczucie pierwszego września nie martwić się końcem wakacji.
Co jest jeszcze dziwniejsze  - nawet jeśli skończyłyby się właśnie teraz, nie mogłabym sobie zarzucić, że je zmarnowałam. Nie zaniedbywałam znajomych, popracowałam troszkę, nie zniszczyłam sobie wątroby, serca ani mózgu.

Czuję, że lato się kończy.
Wypala się.
Po raz kolejny wspomnę o słodko-gorzkim smaku przemijania.
Kiedyś myślała, że jest związany z końcem wakacji, wolności i luzu
teraz widzę, że to kwesta pory roku, natury, biologicznego rytmu życia.
To mi się nawet bardziej podoba, bo mam wrażenie, że każda roślina, człowiek, zwierzę czuje teraz to samo.
Nie jestem sama.


Soulmates never die.
Tyle czasu spędziliśmy razem, że możemy o sobie pisać książki.
Całe lato to dla mnie retrospekcje czasami dni, czasami sekund.
Jak pomaga mi przejść przez umieranie poprzedniej przyjaźni.
Jak biegniemy na przystanek.
Jak oglądamy wystawę, dyskutując o kobiecym ciele.
Jak oglądamy film, popijając shandy.
Jak pieczemy razem ciasto jako jeden z moich dziwnych pomysłów.
Jak wstaje od stolika i idzie za mną, żeby sprawdzić, czy wszystko ok.
Jak oglądamy Wall E.
Jak lekko pijani gotujemy spaghetti w środku nocy.


Przetrwamy koniec lata?
 Chcesz?

EDIT 2 września 2012 22:55
On: Chcę



niedziela, 26 sierpnia 2012

T h e r e ' s a l i m i t t o l o v e

To na początek:


Gdzieś tam z tyłu zostały dawne miłości i przyjaźnie. Nie ma co się rozdrabniać - światopoglądy, które rozmijały się już długi czas zaprowadziły do miejsca, gdzie dystans między mną a nią jest milowy.
Nie mam już żalu ani pretensji.
Ale tak - to jest jeden z powodów przeprowadzki.
Nothing lasts forever.






 Usiadłam i przemyślałam.
Dzisiaj mam po swojej stronie bardzo silne męskie przyjaźnie.
Mam stabilizację uczuciową, ale nie nudę.
 Brak wahań nastrojów i obrażania niezwykle pomaga w
życiu. Wyrażam się jasno i przejrzyście, co i dostaję w zamian.
Niewiele ostatnio czasu spędzam z kobietami, rzadko z którą umiem się dogadać.


 
In medical school, we have a hundred lessons that teach us how to fight off death, and not one lesson on how to go on living. - Meredith Grey 


 Tak.
Uroczyście oświadczam, że jestem studentką pierwszego roku kierunku lekarskiego na wydziale lekarskim.
 To tak ładnie brzmi, ale jeszcze będziecie "słyszeć" mój płacz nad anatomią, później histologią i biofizyką.
Będziecie wspierać?
Może nie teraz, ale za jakieś 2,5 roku odwdzięczę się opisami najciekawszych i najbardziej niezwykłych przypadków.






Zdarza się.
Nie narzekam.
Dostatecznej dawki oksytocyny i poczucia bezpieczeństwa dostarczają mi bliskie relacje z facetami, z którymi daleko do związków i innych komplikacji.


sobota, 14 lipca 2012

K a r m e l o w a

Przeprowadziłam się.
Tak na stałe.
Zamknęłam drzwi i od razu pobiegłam do nowych.

Więc oto jestem.
Karmelowa.

Edukacja: Niedoszła-może-jeszcze-przyszła studentka medycyny.
Praca: Pomocniczka zbłąkanych (głównie brytyjskich) dusz, które wypożyczyły samochód.
Życie: Umysł ścisły z zacięciem artystycznym.
Muzyka: Eksperymenty islandzkie mieszane z psychodelicznym electro i starymi odkurzanymi rockowymi kawałkami.
Lubię: kawę, soup.io, bieganie.
Emocje: niestabilna, nienadążająca za rzeczywistością nadinterpretująca, pokładająca nadzieję.

Tu mnie znajdziecie: