niedziela, 27 stycznia 2013

b r a k w y m a g a ń


Tego słuchamy razem: Dillion

Dawno nie czułam się tak dobrze jak wczoraj.
Po paru naukowo-emocjonalnych zmaganiach dałam sobie jedną noc spokoju.

Poszłam do mojego przyjaciela, który wspiera mnie cały czas.
To on się mną zajmował, kiedy Mój Niedoszły fundował mi windę uczuciową w sylwestra.
Wiedział bez słów, że chcę, żeby mnie zabrał od wszystkich z daleka.
Wysłuchiwał, jak płakałam,
bo On miał został na oddziale psychiatrycznym i nie wrócił ze mną na studia.

Zwyczajnie siedzieliśmy razem, kilka filmów, piwo, popcorn.
Nic specjalnego, ale
nareszcie czułam się swobodnie.
Nikt ode mnie niczego nie wymagał.
Wystarczyło, że byłam.

Wiem, co nas łączy i nikt tego sztywno nie definiuje.
Siedzimy oparci o siebie i wiem, że
on czuje się z tym tak samo dobrze jak ja.
Jesteśmy blisko, ale nikt nie chce tego przekraczać.
I to nie kwestia granic, a raczej tego, że to co mamy
daje nam wszystko.

To jeden z jedynych wieczorów, który był idealny taki jak był.
Nikt nie wymagał od siebie niczego więcej.
Wychodząc nie miałam tego poczucia, że czegoś mi brakuje.
A ostatnio towarzyszy mi prawie zawsze,
bo codziennie spotkam Mojego Niedoszłego.

Potrzebowałam tego spokoju..
Potrzebowałam tego uczucia, że ktoś ufa mi na tyle, żeby
zasnąć obok mnie.
Nic nie musimy.
Po prostu jesteśmy.

9 komentarzy:

  1. (uśmiecham się) doskonale znane mi uczucie...
    tylko my po roku przekroczyliśmy te granice. i powiem Ci tylko tyle - nie żałujemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy kiedyś ją przekroczymy. Nie mówię nie. Na pewno nie teraz. Jedyne, co mnie cieszy to, że teraz to co mamy w zupełności nam wystarcza.
      Przyjaciel stał się dla mnie punktem odniesienia, pomaga mi to odnajdywać się w rzeczywistości po huśtawkach emocjonalnych zapewnianych przez Mojego Niedoszłego.

      Usuń
    2. ja też mówiłam "nie teraz"... choć właściwie potrzebowałam roku. nie chcę mówić, że był moją deską ratunku po tym co się ostatnio u mnie działo... ale był przy mnie przez cały ten czas. walczył bardziej niż mój własny chłopak, kiedy dowiedział się o mojej próbie. to zrodziło we mnie jeszcze większe zaufanie, poczucia bezpieczeństwa. dałam sobie czas do końca roku 2012 na zamknięcie w sobie wszystkich spraw... tych niszczących spraw. walczyłam. ale nie można w nieskończoność. na początku stycznia pozwoliłam sobie na przyznanie się samej sobie, że naprawdę kocham mojego przyjaciela. ale ta miłość jest inna niż tylko przyjacielska. że chciałabym dzielić z nim moje życie. że przy nim się nie boję.

      Usuń
    3. U mnie jest jeszcze obawa, że gdybyśmy przekroczyli granicę, on nie byłby taki sam.
      Ostatnio zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej i mimo, że to może głupie, mam wrażenie, że to przez to, że teraz ma pewność, że chcę być z kim innym. Że nasze stosunki są ustalone, dlatego nie musi się pilnować.

      Usuń
    4. u nas po prostu do relacji doszło większe zaufanie. większa swoboda w fizyczności. choćby w dotyku. smaku ust. nie żałuję tej decyzji

      Usuń
  2. ciepło przyjacielskich ramion. bezcenne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezcenne. A na dodatek to ciepło męskich ran=mion. Kobiece to nie to samo. Kobiety mogą się wspierać, ale mężczyźni mają w genach siłę. A ja potrzebuję silnego oparcia.

      Usuń
    2. na pewno się przydaje:) szczera przyjaźń..nie znam w sumie tego uczucia.

      Usuń
  3. Lubie takie relacje. Bez spinki, bez muszenia, bez oczekiwań, że stanie się to czy tamto. Lubię takie relacje, w których można zwyczajnie być.

    OdpowiedzUsuń