piątek, 19 lipca 2013

p o t e m g r o z i w s z y s t k o

 
On mąci mi w głowie.
Układ do tej pory był idealny.
Jesteśmy razem, chociaż nie jako para.
Idealnie zsynchronizowani.
Zostawiamy to tak jak jest.
Undefined.

Jednak dotarłam do momentu zablokowania.
Nie potrafię wyobrazić sobie już życia z kimkolwiek innym,
mimo że nie jesteśmy razem.


Zbiegiem wydarzeń ostatnio mieszkamy razem.
Potwierdzają się moje wszystkie obawy.
Gdyby ktoś mi kazał teraz wybierać, bez wahania wybrałabym, żeby tak było zawsze.
Ale on mąci mi w głowie.
 
Jednego dnia zabiera mnie daleko od ludzi, hałasów i czasu.
Leżymy wśród traw, razem próbując zasnąć, zrównujemy oddechy.

Innego dnia mam wrażenie, że odsuwa się ode mnie na 10 kilometrów.
W głowie plącze mi się not good enough.
 
Nie wiem, co mam myśleć.
Nie chcę niczego zniszczyć.
Mam wrażenie, że wahając się już coś niszczę.
 
 

19 komentarzy:

  1. widzę, że ktoś tu wpadł po uszy! jak go opisujesz, i to kolejny raz, stwierdzam że ma dużo cech typowej kobiety :P albo kogoś tak skomplikowanego jak Edward Cullen (nie lubię "Zwierzchu", bez obaw)
    nigdy nie myśl, że jesteś "niewystarczająca". to fatalne myśli, które nie prowadzą do niczego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się wszystko kręci w kółko. Czasami mam wrażenie, że robi krok w moją stronę, wrażenie mija, pojawia się dystans, ja utwierdzam się w przekonaniu, że mi się wydawało. I zawsze wtedy znów robi krok w moją stronę, burząc wszystko. Sinusoida. Teraz jesteśmy na dołku, ale za już przychodzi wzrost.

      Kiedy opowiada mi o swoich wymaganiach co do kobiet, czasami mam po prostu wrażenie, że ich nie spełniam. Ponieważ nasze charaktery są zsynchronizowane przyjaźnimy się, mam wrażenie, że to cały czas nie jestem good enough na coś więcej.

      Usuń
    2. każdy ma jakieś wymagania, nawet ideały... ale życie robi swoje. i uczymy się doceniać tych, którzy po prostu są. troszczą się o nas. którym zależy.
      "jeśli zwątpisz choć jeden raz..." - mam nadzieję, że piosenka Hey nie jest o was.

      Usuń
    3. Myślę, że żadne z nas nigdy nie wątpiło w nas. Wątpliwości są jaki status nadać relacjom między nami.
      Myślę, że będę po prostu czekać jak się wszystko potoczy. Najgorsze jest to, że jeśli będziemy razem to jedyną opcją jaką przyjmuję do wiadomości jest taka, że to jest mój ostatni i nikogo nigdy więcej. Jeśli się skończy związek nie ma już przyjaźni. To chyba najgorszy scenariusz ze wszystkich.

      Usuń
    4. przeżyłam to od każdej strony...
      z przyjaźni w miłość - mój aktualny związek. i z miłości w coś co przypomina przyjaźń - mój poprzedni związek. czy koniec związku musi wiązać się z rzucaniem mięsa i wielką nienawiścią/obojętnością? fakt. na początku może tak być. ale mijają miesiące. i czujesz, że nie bez powodu byłaś z tym facetem. że zakochałaś się w nim, bo jest wartościową jednostką i żal tracić Ci z nim kontakt. uczę się tego. uczę się doceniać człowieka jako jednostkę. bez względu na to jaka była nasza przeszłość. jak bardzo się zmieniliśmy. nie wierzę w to, że kiedy spotyka się dwójka ludzi - kobieta i mężczyzna - to chodzi im tylko o seks, albo inne podteksty. nie chcę w to wierzyć.
      wydaje mi się, że czasem najpiękniejszy stan, to ten w którym nie nazywacie po imieniu tego co was łączy. choć to jak stąpanie po niepewnym gruncie, a pewnie chciałabyś powoli zacząć się stabilizować. chociaż emocjonalnie... chyba rozumiem.

      Usuń
    5. Pewnie, że koniec związku nie musi oznaczać rzucania mięsem, ale jednak jest ryzyko. Nigdy nie wiadomo jak się wszystko potoczy, czy nie pojawi się żal nie do pokonania.
      Tak, ten czas undefined jest chyba najlepszy, bo kiedy nic nie jest jasne, czeka się na każde spotkanie, każda rozmowa jest ważna, dotyk i reakcja na niego.
      Jednak powoli moja psychika wysiada z tej wielkiej niewiadomej. Jak to kobieta mam skłonność do nadinterpretacji i co wieczór zastanawiam się, czy może źle interpretuję jego zachowanie. Może on jest tylko miły. I zawsze wtedy robi coś takiego, że znów jestem prawie pewna, że to coś więcej. I on zaraz szybko się wycofuje.
      Jedyne czego się boję to samotności w jakimś tam końcu, że on znajdzie sobie kogoś a ja zostanę z tym wszystkim sama.
      Chcę wierzyć, że nie chodzi tylko o seks. Chcę wierzyć, że są zawiązki dusz i seks może go tylko uzupełnić.

      Usuń
    6. nie myślałaś o wieczorze szczerych rozmów? takich naprawdę szczerych. przy kieliszku dobrego wina, które rozwiąże choć trochę język. to chyba teraz jedyna opcja poza nic nie wnoszącym czekaniem...?

      Usuń
    7. Mamy takie wieczory codziennie, ale temat "my" nigdy się nie pojawia. Chociaż zawsze mówimy tak o sobie - my. On przed chwilą wrócił z czegoś na kształt randki z kimś kto tak samo nie spełnia jego wymagań. Nie wiem już co mam na ten temat myśleć. Tak, już parę razy tak było. Wychodzi, spotyka się z różnymi dziewczynami, a później opowiada mi o tym. Chyba nigdy nie wrócił zadowolony.
      Czasami sobie myślę, że może powinniśmy być zawsze tylko przyjaciółmi, że chciałabym, żeby spotkał kogoś z kim będzie szczęśliwszy niż ze mną. Ale czasami to trochę za trudne jak dla mnie

      Usuń
    8. poczekaj... mieszkacie razem? ale na jakich zasadach? pewnie wspólnego płacenia za czynsz? skąd w ogóle ten pomysł się wciął?

      Usuń
    9. Mam remont w mieszkaniu i tymczasowo do końca tego tygodnia u niego mieszkam. Jego rodzice wyjechali, więc jego mama z którą spotykam się często w trakcie praktyk, zaproponowałam mi mieszkanie razem.
      Jego mama wie dokładnie jak jest między nami. Raczej bardzo mnie polubiła i wie, że praca plus praktyki to ciężka sprawa, więc chciała mi to jakoś ułatwić.
      A układ jest taki, że on daje mi łóżko, ja gotuję obiady.

      Usuń
    10. brzmi jak początek scenariuszu do jakiejś komedii romantycznej/melodramatu :)
      skoro jego mama Cię lubi... pierwszy problem masz za sobą. ja zawsze "źle" trafiałam. ba! nawet raz moja przyszła teściowa stała się głównym powodem do zerwania. :P swoją drogą ona też mogłaby mu przemówić do rozumu.

      Usuń
    11. hahahah już wcześniej jak opowiadałam mojej znajomej tą i inne historie z mojego życia to często się okazuje, że układają się jak scenariusze filmowe. Zazwyczaj 363 dni w roku jest zwyczajnie normalnie, ale jak już się dzieje to sama widzisz.
      Nie chcę chyba, żeby ktokolwiek mieszał mu w głowie. Przyzwyczaiłam się do bycia ulubienicą wszelkich rodziców (jakoś tak się dzieje, że bez większego wysiłku zdobywam zaufanie praktycznie każdego rodzica), ale to nie znaczy, że dziecko myśli to samo.

      Usuń
    12. ale dziecko może być młode, głupie i nic nie rozumieć. :P
      w moim przypadku, przyszłe teściowe zawsze są mega zazdrosne o swoje pociechy. więc... no nie trafiam w łaski. bardziej u tatusiów. :)

      Usuń
  2. A może on nie wie, boi się? Wiesz, zbliża się i ogarnia go strach, że za bardzo, więc czym prędzej ucieka na te dziesięć kilometrów. Pozostaje czekać (łatwo mi gadać). Faceci też są skomplikowani, wiadomo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy to strach. To jest facet. Kto wie? Może. Chciałabym, żeby było tak jak mówisz, bo to zawsze lepsza opcja niż, że nie spełniam jego wymagań ;)
      Wiem, wiem z tym czekaniem, jestem kobietą, nie wypada mi nic innego niż czekać. I być. I kochać.

      Usuń
    2. Czekanie nie ma nic wspólnego z byciem czy niebyciem kobietą, ja myślę. Ono bardziej związane jest z niewystraszeniem.
      I jakoś nie widzę Ciebie niespełniającej wymagań. To nie czczy komplement, to wniosek z tego, jak piszesz.

      Usuń
    3. Czekanie wiąże się z tym, że jako kobieta nie wypada mi zrobić konkretnego kroku. Nawet nie chodzi o to jak to wygląda z zewnątrz, tylko faceci się tego boją.
      Dziękuję za komplement, boję się jednak, ze to co jest nie jest wystarczające. Sama już nie wiem, ale dziękuję :)

      Usuń
    4. Ideały nie istnieją, tak twierdzę. A nawet zakładając, ze są, ciekawiej jest z nieideałem, bo perfekcja bez skazy jest nudna. Moim zdaniem.

      Usuń